Tym razem, w dniach od 12 do 20 września br. Spotkaliśmy się na Cyprze, zielonej wyspie Afrodyty. Od 1997 r. spotykamy się corocznie. W ubiegłym roku w czasie jubileuszowego zjazdu w Niedzicy padł pomysł, by zorganizować "wyjazd marzeń" na Cypr, gdyż nasz kolega Michaelis Joannnis mieszka i pracuje właśnie tam. Głównymi organizatorami zjazdu, oprócz Michaelisa byli koledzy Bogusław Ławik i Piotr Kneblewski. To dzięki ich wysiłkowi i zapobiegliwości wylecieliśmy z Warszawy do Larnaki - miasta położonego na południowym wybrzeżu Cypru. W czasie ponad trzech godzin lotu, przy pięknej słonecznej pogodzie mogliśmy zaglądać w doliny i przesmyki górskie Karpat, zadumać się nad rozległą niziną węgierską i Doliną Dunaju, ale przede wszystkim podziwiać niezliczoną ilość bogatych w różnorodne kształty wysp i wysepek greckich oraz skaliste nadmorskie obszary Turcji. Wreszcie Larnaka brawa dla załogi samolotu za miękkie lądowanie. Lotnisko w Larnace to "okno na świat" wyspy, codziennie ląduje tutaj 120 - 140 samolotów. Jest ciepło 38 C w cieniu, zajmujemy miejsca w pokojach i apartamentach hotelowych. Wymieniamy walutę zdziwieni, że tutejszy funt jest taki "mocny" - prawie 2$, czyli 8 PLN. Nasze hotele stoją przy promenadzie, za którą rozciąga się plaża pokryta zielonym wulkanicznym piaskiem. Zapoznajemy się z miastem, jego ofertą turystyczną, zabytkami takimi jak meczety, fort, muzea, kościoły - w tym kościół Łazarza, znanego nam z Nowego Testamentu, który był pierwszym biskupem Cypru. Jego grób znajduje się pod głównym ołtarzem. Idziemy na plażę, z przyjemnością zanurzamy się w cieplej morskiej wodzie. Na tej plaży kończymy każdy dzień - wieczorem przesiadujemy całą grupą, pływamy, nie ma końca opowiadaniom o sobie wspomnieniom z czasów studiów. Tych uroczych wieczorów pod gwieździstym niebem, przy szumie fal, w gronie przyjaciół nie da się zapomnieć. Czujemy się jak jedna wielka rodzina. Cały nasz pobyt jest bogaty w wydarzenia. Michaelis zorganizował nam trzy całodzienne wycieczki i dwa uroczyste wieczory. W trakcie pierwszej wycieczki zwiedzamy południowe wybrzeże od Larnaki po Pafos. Odwiedzamy między innymi Kurion - ciekawe stanowisko archeologiczne położone na szczycie nadmorskiej skarpy, gdzie pierwsza osada powstała jeszcze w neolicie, później osiedlali się tutaj Mykeńczycy, Dorowie i Achajowie. Miasto rozkwitło za panowania Rzymian. Podziwiamy piękne mozaiki posadzkowe w domach Achillesa, Eustolisa i gladiatorów. Oglądamy ruiny zaplecza administracyjnego świątyni Apollina, robimy grupowe zdjęcia w jednym z naj piękniejszych amfiteatrów zbudowanym w II wieku p.n.e. Jedziemy w okolice Limassol do zamku Templariuszy, w którym król Ryszard Lwie Serce poślubił Berengarię z Nawarry w swojej podróży do Ziemi Świętej. Od ośmiu wieków produkowane jest tutaj słodkie wino Commandoria. Następnym przystankiem są grobowce królewskie - nekropolia z
III wieku p.n.e. kiedy Cyprem władali Ptolemeusze. Podziemne komnaty grobowe
wykuto w skałach i ozdobiono doryckimi kolumnami - robią naprawdę duże wrażenie.
Całość położona na pięknym nadmorskim wzgórzu. Ostatnim etapem wycieczki jest Petra tu Romiu, miejsce narodzin Afrodyty. Obowiązkowa kąpiel w spienionych falach rozbijających się o sterczące z wody białe skały, odpoczywamy na plaży usianej białymi otoczakami - niektóre w kształcie serca chowamy sobie na pamiątkę (a może po cichu licząc na szczęście w uczuciach). Przeżycia dnia wprawiają nas w nastrój uczestników Homerowych powieści. Szczęśliwi i zmęczeni wracamy do Larnaki na kolację. Trasa drugiej wycieczki wiedzie przez centralną część wyspy do gór Trodoos. Pierwszy przystanek to ferma strusi afrykańskich - 15 tys. ptaków. Zwiedzamy fermę, poznajemy zwyczaje strusi i ich losy. Od sympatycznego właściciela nasze Panie otrzymują na pamiątkę strusie pióra. Kilometr dalej wizytujemy rzeźnię strusi, zakład eksportujący do UE, tego w Polsce zobaczyć na razie nie można. Dobra lekcja dla lekarzy urzędowych, mniej interesująca dla naszych towarzyszek życiowych. Dalej trasa wiedzie górskimi drogami. Podziwiamy krajobraz: osady na zboczach i w dolinach, zawieszone na półkach skalnych unickie monastery. Mijamy bazę wojsk brytyjskich - kiedyś Cypr był kolonią, pozostałością jest m. in. ruch lewostronny, do którego nijak nie możemy się przyzwyczaić. Wysoko w górach pracują kopalnie miedzi - od wieków główne bogactwo wysypy. Na wysokości 1300 m n.p.m. zwiedzamy monaster Kykko - największy na Cyprze i jeden z największych i najbogatszych w całym świecie prawosławia. Nieopodal na wzgórzu Throni odwiedzamy grób arcybiskupa Makariosa, który kazał pochować się w miejscu, z którego widać całą wyspę. Nieco powyżej na szczycie wzgórza stoi kapliczka z kopią cudownej ikony namalowanej przez św. Łukasza. Pielgrzymi na okolicznych krzewach zawiązują kawałki materiałów w intencji pomyślności i zdrowia. Wracamy pięknymi zielonymi dolinami, kupując po drodze pamiątki w górskich miasteczkach.
We wtorek 17 września Michael obchodzi
urodziny. W uroczystości uczestniczy rodzina i ambasador Polski na Cyprze Pan
Tomasz Lis, syn byłego dyrektora Departamentu Weterynarii. Życzeniom, śpiewom i
toastom nie byłokońca. Cypryjczycy i turyści zazdrościli nam wspaniałej zabawy. Ostatni etap wycieczki to piękne, białe plaże w Aja Napa, niedawno wioski rybackiej, obecnie błyskotliwie rozwijającego się ośrodka turystyczno - wypoczynkowego. Pływamy i moczymy się "do oporu" w krystalicznie czystej, błękitnej morskiej wodzie. W pływaniu wszystkich nas pobija Grażyna, jest niezmordowana, żartujemy, żepomagają jej "walory" fizyczne unoszące ją na wodzie. W ostatnim dniu Michaelis funduje nam niespodziankę - wieczór cypryjski. Jedziemy na peryferie Larnaki do ośrodka położonego na cyplu nad słonym jeziorem, w cieniu meczetu Hala Sulnan Tekke - czwartym pod względem popularności w świecie muzułmańskim - tutaj została pochowana Umm Haram, ciotka proroka Mahometa. W ośrodku zasiadamy przy stołach wokół parkietu, na którym prezentuje swój repertuar jeden z najlepszych zespołów ludowych Cypru. Popisy zręczności, śpiewy i tańce burzą krew nieco już podprawioną doskonałym winem, więc gdy muzycy zaczynają grać "Zorbę" razem z członkami zespołu ruszamy w tany. Wspólna zabawa przeciąga się długo w noc. Koledzy z aparatami fotograficznymi starają się uwiecznić najatrakcyjniejsze sytuacje, nagle salwa śmiechu i plusk wody, to Józek wylądował w fontannie. Mimo ogromnej ilości różnorodnych potraw kuchni cypryjskiej i sporego zapasu energii musimy żegnać serdecznych właścicieli ośrodka, bo rano o 7.00 wyjazd na lotnisko. Kończy się okres radosnej beztroski, wracamy do kraju. Przed odlotem z żalem żegnamy naszego wspaniałego przyjaciela Michaelisa i jego rodzinę. Utwierdzamy się w przekonaniu, że był to "wyjazd marzeń". Obiecujemy sobie dalsze coroczne, wspaniałe spotkania. Mamy już nawet pewne plany... Jan Dorobek
|