Powrót

Cypryjski zjazd
Rocznika 1970-1976 z Wrocławia

Kiedy jesienią 2001 r. spotkaliśmy się w Pieninach z okazji 25. Rocznicy ukończenia studiów (1970-1976) na Wydziale Weterynaryjnym we Wrocławiu, mało kto chyba wierzył, że nasz następny zjazd koleżeński odbędzie się ponad 2500 km od Polski.

Od kilku lat grupa około 30 absolwentów naszego rocznika spotyka się co roku w różnych miejscach Polski. Na okrągłe rocznice przyjeżdżają koledzy w większej liczbie, a wśród nich także ci, których losy rzuciły we wszystkie zakątki świata. Do najbardziej zdyscyplinowanych należy Michael loannou z Cypru, który byt z nami przez 5,5 roku studiów we Wrocławiu i odwiedzał nas regularnie z okazji 10., 20. i 25. rocznicy absolutorium. W ubiegłym roku w trakcie uroczystej kolacji na zakończenie zjazdu Michael powiedział: "Ja przyjeżdżam do was zawsze, może w przyszłym roku wy przyjedziecie na Cypr". Hasło padło na podatny grunt, bardzo szybko powstała lista zainteresowanych wyjazdem na Cypr i zaczęła się organizacja "Zjazdu Marzeń - Cypr 2002".

Po długich przygotowaniach, setkach telefonów i rozmów oraz wysiłku Bogumiła Ławika w Polsce oraz Michaela loannou na Cyprze - zjazd zaczął przybierać realne kształty. Z Warszawy do Larnaki wylecieliśmy w dwóch grupach 12 i 13 września 2002 r. W zjeździe wzięto udział 33 absolwentów, a łącznie z osobami towarzyszącymi było nas 72 osoby z Polski oraz Michael ze swoją rodziną Na lotnisku w Larnace przywitał nas Michael oraz ponad 30-stopniowy upał.

Tuż obok lotniska zobaczyliśmy pierwszą atrakcję Cypru - Słone Jezioro z brodzącymi flamingami. Woda w jeziorze pojawiła się tuż przed naszym przylotem za sprawą gwałtownej ulewy, która przeszła kilka godzin wcześniej, co zdarza się tylko 2-3 razy w roku i to był nasz jedyny kontakt z deszczem. Autokar zawiózł nas do miejsca zakwaterowania, którym był hotel Les Pallmiers, tuż przy Alei Palmowej i plaży. Nasz pobyt na Cyprze został zaplanowany w ten sposób, że dni wycieczkowe przeplatały się z dniami wolnymi od zorganizowanych atrakcji, które większość uczestników poświęcała na kąpiele morskie, opalanie, spacery po okolicy oraz niekończące się rozmowy i wspomnienia. W trakcie trzech całodniowych wycieczek, które dzięki znajomościom i zdolnościom organizacyjnym Michaela kosztowały nas naprawdę niewiele, przejechaliśmy prawie całą wyspę i zobaczyliśmy prawie wszystko, co będąc na Cyprze trzeba zobaczyć.

Cypr, nazywany też Wyspą Afrodyty, jest trzecią po Sycylii i Sardynii pod względem wielkości wyspą leżącą we wschodniej części Morza Śródziemnego. Cypr to wyspa niewielka (9,3 tys. km2 i 650 tys. ludności), ale pełna cudownej przyrody, wspaniałych plaż oraz wielu zabytków pochodzących z czasów Imperium Rzymskiego. Cypr to wyspa piękna i gorąca, romantyczna i bogata w przeszłość, słońce i legendy, a jej mieszkańcy bardzo gościnni i życzliwi wszystkim przybyszom.

Pierwsza nasza wycieczka była spotkaniem z historią i legendami. Zwiedziliśmy zamek Kolossi - zbudowany przez kawalerów malltańskich w czasach wypraw krzyżowych - oraz wykopaliska archeologiczne dawnego miasta Kourion, które istniało już na początku pierwszego tysiąclecia p.n.e. O rozmachu tego miejsca może świadczyć amfiteatr założony w ll wieku naszej ery, który mieścił 3,5 tys widzów.

Stamtąd pojechaliśmy do Pafos, gdzie zwiedzaliśmy groby królewskie, w których chowano zmarłych namiestników Ptolomeuszów oraz członków ich rodzin. Nieopodal znajdują się słynne mozaiki posadzkowe z II-IV wieku, m.in. w domu Dionizosa, które są wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. W Pafos, w porcie używanym dzisiaj tylko przez statki rybackie i wycieczkowe, znajduje się turecki fort, gdzie na początku września odbyły się trzy przedstawienia opery Giacomo Pucciniego "Turandot" w wykonaniu polskich artystów z Teatru Wielkiego w Warszawie. W pobliżu znajdują się tzw. Skały Afrodyty i to właśnie tutaj według g legendy bogini ta zrodziła się z morskiej piany. Przepiękne widoki oraz możliwość kąpieli w tym mitycznym miejscu w bardzo cieplej i czystej morskiej wodzie dodały nam sił do podróży powrotnej oraz wieczornego spotkania na plaży, wspominania starych czasów i studenckich piosenek oraz nocnej kąpieli w pobliżu naszego hotelu w Larnace.

Kolejna wycieczka zaczęła się od położonej w pobliżu Nikozji największej w Europie fermy strusi oraz ubojni spełniającej wymagania UE i eksportującej mięso do wielu krajów Europy Zachodniej. Stamtąd trasa naszej wycieczki wiodła w góry Troodos z największym szczytem Olympos leżącym prawie 2000 m n.p.m. W dolinach porozrzucane są wioski oraz monastyry i kościoły. Zwiedziliśmy najsłynniejszy monastyr Kykko - cel pielgrzymek Cypryjczyków, założony w 1080 r. klasztor, który jest ważny nie tylko ze względów religijnych, ale także narodowych, bowiem stąd pochodził arcybiskup Makarios, którego grób znajduje się niedaleko na górze Thronf. W drodze powrotnej w górskiej wiosce o nazwie Kakopetria spacerowaliśmy po historycznym centrum pełnym uroczych zaułków, tajemniczych podwórek i uliczek, gdzie czas zatrzymał się w miejscu.

Celem naszego ostatniego wyjazdu z Larnaki była stolica Cypru - Nikozja. Jest to jedyna w tej chwili stolica na świecie podzielona "zieloną linią" na część północną, pod okupacją turecką, i część południową- cypryjską. Zwiedziliśmy punkt graniczny, nowe dzielnice oraz pałac arcybiskupi, w pobliżu którego obejrzeliśmy pomnik arcybiskupa i prezydenta Makariosa, a także nowoczesny pomnik upamiętniający wyzwolenie spod panowania brytyjskiego. Potem wzdłuż linii demarkacyjnej, mijając posterunki wojsk tureckich oraz ONZ, a także opuszczone, wymarłe wsie i miasteczka po północnej stronie wyspy, pojechaliśmy do jednego z największych kurortów wczasowych - Agia Napa. Tam, oprócz morskiej kąpieli i odpoczynku na piaszczystej plaży, zbieraliśmy siły na wieczorne spotkanie. Z okazji swoich urodzin Michael zaprosił nas wszystkich, a Jego sympatyczna żona Andrula przygotowała przysmaki miejscowej kuchni cypryjskiej. Spotkanie zaszczycił swoją obecnością ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Cyprze, pan Tomasz Lis, którego związek z weterynarią jest bardzo bliski poprzez ojca, prof. dr hab. Henryka Lisa - wieloletniego dyrektora Departamentu Weterynarii. Po urodzinowych życzeniach i prezentach, cypryjskie wino i tradycyjna cypryjska wódka zivania sprawiły, że śpiewy i zabawa trwały do późnej nocy.

Ostatni dzień pobytu na Cyprze to plaża, zakupy pamiątek oraz spacery po Larnace, w centrum której znajduje się kościół św. Łazarza, główny meczet i forteca, stojąca na krańcu przybrzeżnej promenady. Pożegnalny wieczór spędziliśmy w greckiej tawernie, położonej w sąsiedztwie Słonego Jeziora i słynnego meczetu Hala Sułtan Tekkesi - największego niegdyś islamskiego sanktuarium na Cyprze. Występy ludowego zespołu cypryjskiego, dobre jedzenie i wino oraz wspólne tańce, śpiewy i zabawa trwały do północy. Niezbyt chętnie wracaliśmy do hotelu, ponieważ następnego dnia kończył się nasz pobyt na pięknej wyspie i w godzinach rannych odlecieliśmy do Warszawy.

Nie sposób w krótkiej relacji napisać o wszystkim. Należałoby wspomnieć o dobrym klimacie i wspaniałej pogodzie, o dobrych cypryjskich trunkach i przysmakach lokalnej kuchni, wycieczce statkiem "Dionizos" i oglądaniu wraku zatopionego statku, świetnych autostradach bez kolein, pomimo upałów, zaawansowanych przygotowaniach Cypru do integracji z UE oraz wielu, wielu innych szczegółach, a także przyjacielskiej atmosferze od samego początku do końca pobytu. Najważniejsze, że przez kilka dni mogliśmy być razem, rozmawiać, wspominać, a także bawić się i odpoczywać, poznając przy okazji historię, legendy, przyrodę i współczesność Cypru.

Z wdzięcznością i życzliwą pamięcią wspominaliśmy naszych profesorów i nauczycieli, dziękując za trud i wysiłek włożony w nasze wykształcenie. Z żalem i smutkiem natomiast wspominaliśmy profesorów i kolegów, którzy już odeszli i nie będą już na żadnym naszym zjeździe, ale szacunek i przyjaźń zapoczątkowana w czasie studiów sprawia, że zostaną na zawsze w naszej pamięci.

Zdajemy sobie sprawę, że z różnych ważnych przyczyn zawodowych, zdrowotnych, rodzinnych, a może także finansowych w spotkaniu na Cyprze nie wzięło udziału sporo naszych koleżanek i kolegów. W przyszłym roku chcemy zorganizować wspólny weekend znacznie bliżej i dlatego wszystkich niezdecydowanych gorąco zachęcamy do zgłoszenia i przyjazdu na kolejny zjazd.

Przeżyliśmy wspaniałą przygodę, poznaliśmy nowe, ciekawe miejsca, a ten wspólny tydzień, niekończące się rozmowy i piosenki z czasów studenckich pozwoliły na umocnienie naszej przyjaźni.

Zjazd na Cyprze był chyba pierwszym zagranicznym spotkaniem absolwentów Wydziału Medycyny Weterynaryjnej we Wrocławiu, a to, że się odbył, to efekt ogromnego zaangażowania i wysiłku organizacyjnego dwóch naszych kolegów Bogumiła Ławika z Wrocławia i Michaelisa loannou z Nikozji, za co w imieniu wszystkich uczestników składam gorące podziękowania i wyrazy uznania.

Dr Piotr Kneblewski
Życie Weterynaryjne 2003, 78 (2)