Grecki zjazd absolwentów rocznika 1970-1976 z Wrocławia
We wrześniu 2006 r. na jednej z dwu tysięcy wysp - Zakynthos, leżącej na Morzu Jońskim, odbył się nasz zjazd. Po 30 latach od ukończenia studiów w tygodniowym spotkaniu na greckiej wyspie, wzięło udział 27 absolwentów z żonami, mężami, dziećmi oraz przyjaciółmi - łącznie 83 osoby. W niezwykle serdecznej, rodzinnej i miłej atmosferze, wśród niekończących się rozmów i wspomnień z lat studenckich oraz dyskusji dotyczących aktualnych spraw zawodowych i rodzinnych, a także bieżących polskich problemów czas bardzo szybko mijał. Wspominaliśmy także nasze koleżanki i kolegów ze studiów, którzy z różnych względów nie mogli wziąć udziału w naszym spotkaniu, a także w chwilach zadumy naszych profesorów i kolegów, których nie spotkamy już nigdy. Oprócz czasu spędzonego wspólnie w świetnie wyposażonym i urządzonym luksusowym hotelu Zante Village z basenem, wyśmienitą kuchnią i barem obsługiwanym przez trzy polskie barmanki (nie miały chwili wytchnienia przez cały tydzień), spacerowaliśmy po Alikanas, korzystaliśmy ze słońca i morskich kąpieli na pięknej, piaszczystej plaży nad Morzem Jońskim z widokiem na sąsiednią wyspę Kefalonię. Ponadto wiele czasu spędzaliśmy na różnych wycieczkach autokarowych i morskich. Cały weekend spędził z nami Erodotos wraz ze swoją niezwykle sympatyczną żoną Zoją, uczącą nas w trakcie muzycznego wieczoru greckich tańców, które po północy sprawiały nam coraz mniej problemów. W trakcie całego pobytu, sami sobie zapewnialiśmy wiele atrakcji w postaci wspólnego śpiewania studenckich i biesiadnych piosenek, całej masy dowcipów, w których królował Hirek Maryniak, akompaniamentu Janusza Lacha na łyżkach, świetnego wykonania jazzowych standardów przez jego syna Tomka oraz wesołych zabaw w basenie, co może nie bardzo przystoi osobom kilka lat po pięćdziesiątce, ale wspólny pobyt i jego atmosfera działała niezwykle odmładzająco. W tym miejscu chciałem w imieniu wszystkich uczestników złożyć serdeczne podziękowania Markowi Kądzieli za wysiłek i trud włożony w organizację spotkania, a Januszowi Lachowi i Lidce Piekarskiej za negocjacje oraz obsługę organizacyjną lokalnych wycieczek. Tydzień szybko minął, ale rozstaliśmy się z przekonaniem, że za rok spotkamy się znowu, może gdzieś bliżej i w jeszcze większym gronie.
|