PIELUCHY I EGZAMINY NA IV. ROKU
Hey Piotry,
Stale czekacie na Holter’s test interpretacje?
Dzizzz, jak ten czas leci miedzy domem, a Wysrolem. Znowu wydaliśmy cale moje 500 zł za
średnią, na jednorazówki, bo gówniarz nabył doskonałą perystaltykę, wygląda no to, że wydajemy
forsę na przysłowiowe gówno, zdaniem mojej mamuśki. Za moich pieluchowych czasów nikt nawet
nie słyszał o jednorazówkach, a i tak wszyscy przeżyli. Podobno tak hartowali się rodzice i jeszcze
do tego nabywali dość silne rodzinne uczucia. Wyglądało mi to, na co najmniej jakieś klasyczne
socjalno-psychiczne nieporozumienie, ale dość niechętnie przystałem. Okazało się, że obydwie
księżniczki brzydziły się praniem pieluch, bo podobno je mdliło razem z odruchem
anty-perystaltycznym, tak że w końcu hartowałem się bardzo solo. Ojciec nabył gdzieś psią uprząż,
nakładał ją gówniarzowi, żeby nie uciekł i tak chodzili na ten przeciw-glizdowy szczaw.
Na wysrolu asymptomatycznie, farmakologie zdawałem u Garbulińskiego, uczepił się tetracyklin,
jaka jest ich farmakodynamika i ogólnie spectrum. Nie przeszkadzał mi w opowieściach, wyglądał
dość nieobecnie, może miał kaca, zapytał na ile zaliczyłem kolokwium, choć miał indeks pod nosem.
Za to parazytologia to był numer, poszedłem w jakąś sobotę rano na przedtermin . Wchodzę, a
Grzywiński stuka coś na maszynie do pisania, na nim wisi jakaś brunetka. Dzień dobry, przerywam
pewnie naukową sielankę, ona niech pan siada, właśnie piszemy publikacje na temat kokcydiozy u
kotów, usiadła po przeciwnej stronie biurka. Ma pan może indeks, miała jakieś zamglone oczy jak
Ingrid Bergman z Casablanki. Grzywiński stale stuka jednym palcem każdej ręki w klawiaturę
maszyny. Ona: wie pan może coś o kokcydiozie? Mówię, że to mały, jednokomórkowy pasożyt, żyje
u zwierząt w końcówce przewodu pokarmowego. Ona: a jak mały, ja że jak żyje w komórce to musi
być mikroskopowy. Ona: a co ten pasożyt robi w tej komórce, ja że ją obżera, ona w śmiech.
Grzywiński przestał stukać, zaszczycił mnie spojrzeniem, ona nie daje za wygraną. A słyszał pan o
Toxoplazmie ? To akurat wiedziałem, że głównie chorują koty i że rozmnaża się to seksualnie, bo to
było kuriozum. Zawsze seks kojarzył mi się z genitaliami, a tu nagle te coccidia. Jak już bylem przy
coccidiowym seksie to mówię, że ludzie też mogą być zainfekowani. Grzywiski: Róża, podaj mi
proszę indeks, wpisał coś tam nic nie mówiąc. Wrócili do stukania na maszynie. Na korytarzu
zaglądam w indeks, poprawili mi średnią. Pozostałe egzaminy poszły gładko, byłem stale w granicach
500 zł na pieluchy. Kuriozalnie byłem dość dobry w filozofii marksistowskiej i nawet bardzo dobry
w jakichś zagadnieniach społeczno-pedagogicznych, choć obydwie dyscypliny pseudonauki nie były
w moim horoskopie.