Piotr Kneblewski
KRETEŃSKI ZJAZD ABSOLWENTÓW WROCŁAWSKIEGO ROCZNIKA 1970 – 1976
Kolejny nasz zjazd absolwentów z okazji 43. rocznicy ukończenia studiów odbył się w dniach 22-29
września 2019r. na słonecznej Krecie, największej greckiej wyspie na Morzu Śródziemnym, co było
postanowione rok wcześniej w trakcie spotkania na Majorce. Po wyborze Krety na miejsce naszego
zjazdu zawiązała się grupa organizacyjna w składzie Beata (od Hirka) oraz jak poprzednio Janusz i
Piotr do pomocy w przekazywaniu informacji. Po zebraniu kilku ofert z biura Grecos oraz
internetowych konsultacjach wśród chętnych wybrano także miejsce i hotel. Okazało się jednak, że
Janusz za ten sam hotel w tym samym terminie poprzez biuro travelplanet uzyskał ofertę prawie o 400
zł tańszą i to była ostateczna przesłanka do podjęcia decyzji. Szybko powstała lista uczestników
licząca 52 osoby i wydawało się że to koniec kłopotów ale, jak się okazało później było ich jeszcze
kilka. Z organizacji z powodów zdrowotnych wycofała się Beata, a po jednostronnej decyzji Grecosa
o odwołaniu wylotu z Gdańska z udziału w zjeździe zrezygnował Janusz z Ireną i przyjaciółmi.
Zostałem sam na placu boju ale większość spraw była już załatwiona, a wszyscy byli zdyscyplinowani
i punktualni z przekazywaniem zaliczek oraz informacji m.in. związanymi z RODO i udziałem w
wycieczkach. Ponieważ niektóre zarezerwowane pokoje miały oddzielną sypialnię i mogły pomieścić
nawet 3 lub 4 osoby w międzyczasie udało się dołączyć do wyjazdu Wiesię i żonę Jurka R., które
początkowo nie zgłosiły swojego udziału. Potem niestety z powodów poważnych problemów
zdrowotnych Kazika M. nie mógł On z Ewą pojechać z nami na Kretę. Kilka dni przed terminem
wylotu okazało się że do szpitala z woreczkiem żółciowym trafił Jurek R. i też nie mógł lecieć z
nami. Udało się zrobić zamiany dosłownie w ostatniej chwili i bez dodatkowych kosztów na liście
uczestników zamiast Kazika i Ewy pojawili się Maria i Michał T., przyjaciele Marka, a w miejsce
Jurka R. - Małgorzata, koleżanka Jego żony. Ostatecznie lista uczestników zjazdu na Krecie liczyła
50 osób, w tym Jurek i Rena F. z USA i wszyscy spotkaliśmy się rano 22 września na lotnisku Ławica
w Poznaniu, skąd bez problemów wylecieliśmy i po niespełna 3 godzinnej podróży wylądowaliśmy w
Heraklionie i po krótkim transferze byliśmy całą grupą w hotelu.
Kreta
licząca ponad 620 tys. ludności jest piątą co do wielkości wyspą na
Morzu Śródziemnym (po
Sycylii, Sardynii, Cyprze i Korsyce), wysuniętą najdalej na południe spośród greckich wysp, ma 256
km długości i od 11 do 56 km szerokości, jest krainą potężnych gór przekraczających 2400 m n.p.m.
oraz niezwykłych pozostałości po najstarszej z wielkich cywilizacji Europy, zamieszkałą przez
dumnych ze swojej niezależności Kreteńczyków nazywających swoją ojczystą ziemię Megalonissos
(Wielka Wyspa) i przymiotnik „wielka” dotyczy nie tylko rozmiarów.
Miejscem
naszego pobytu był przyjemny i wygodny hotel St. Constantin w
miejscowości Kato
Gouves położony na północnym wybrzeżu Krety Wschodniej. Hotel zlokalizowany na dużej
przestrzeni, tuż przy ładnej, piaszczystej plaży składa się z kilku 1-2 piętrowych pawilonów, trzech
basenów oraz dwóch barów, w których ciągle byli
nasi przedstawiciele. Przez cały czas towarzyszyła
nam piękna,
słoneczna pogoda i wysokie temperatury, sięgające 30 o
bardziej
typowe dla lata niż
początku jesieni. Spotykaliśmy się od samego rana przy basenie lub nad morzem albo w trakcie
posiłków w przestronnej restauracji z dużym wyborem dań kuchni greckiej i kreteńskiej oraz
międzynarodowej. Dania były bardzo różnorodne, każdy znalazł coś smacznego dla siebie. Mnie
najbardziej zapadły w pamięć świetne zielone i czarne oliwki, tzatziki, owoce morza z kalmarami na
czele oraz fantastyczna świeża feta, ale inni uczestnicy zjazdu mają na pewno własne kulinarne
wspomnienia. Czas spędzaliśmy na wspólnych rozmowach, wspomnieniach z lat studiów i dyskusjach
o obecnej sytuacji politycznej w Polsce, ale były z nami ciągle też żarty i dowcipy, wydawałoby się
nie bardzo przystające do naszych peseli. Stworzyliśmy jak zawsze świetną atmosferę, pełną
przyjaźni i życzliwości oraz dobrego humoru. Wieczory spędzaliśmy w barze popijając wino, piwo,
brandy i whisky (szczerze mówiąc nie najwyższej jakości) oraz różne drinki przyrządzane przez
wesołego barmana Mirosa, który nauczył się trochę języka polskiego. Była też możliwość zadumy i
chwili modlitwy za tych, którzy odeszli już na zawsze: naszych bliskich, koleżankę i kolegów ze
studiów oraz profesorów z uczelni w malutkiej kaplicy na terenie naszego hotelu albo w leżącym
nieopodal na niewielkim wzgórzu tuż nad brzegiem morza urokliwym kościółku pod wezwaniem św.
Konstantyna. Oprócz czasu spędzanego razem na terenie ośrodka spacerowaliśmy po miasteczku
kupując pamiątki (niektóre panie robiły zakupy na wielką skalę !), a niektórzy objechali okolicę
turystyczną kolejką, z której można było zobaczyć plaże, hotele, pensjonaty i domy lokalnej ludności
oraz wielkie „CretAkwarium”z 2000 śródziemnomorskich organizmów (m.in. płaszczki, meduzy,
langusty i rekiny) oraz nieczynną bazę wojskową USA.
Wszyscy
uczestnicy zjazdu wzięli udział w jednej wspólnej wycieczce do
malowniczego miasteczka
Agios Nikolaos czyli kreteńskiego Saint Tropez, nad zatoką Mirabello z urokliwymi uliczkami i
zaułkami, sklepikami i kafejkami, dużą mariną oraz słodkowodnym jeziorkiem w centrum, w którym
zgodnie z legendą kąpała się bogini Atena. Stamtąd przez góry zjechaliśmy do portu Elounda, skąd
rozpoczęliśmy rejs na wyspę Spinalonga, z bardzo dobrze zachowanymi murami obronnymi fortecy,
w której w XX wieku rząd grecki utworzył jedną z największych w Europie kolonię trędowatych,
stanowiącą dzisiaj dużą atrakcję turystyczną. Stamtąd nasz wycieczkowy stateczek zawiózł nas na
maleńką wysepkę z piękną plażą, czystą i ciepłą wodą i każdy miał wybór co robić, pospacerować,
kąpać się lub pogadać na pokładzie pijąc piwo lub kawę, a załoga w tym czasie przygotowała
grillowane mięso, sałatkę i wino na poczęstunek. Najlepsi pływacy skakali do morza z pokładu, inni
kąpali się przy plaży, a wszyscy zadowoleni wrócili na kolację do naszego hotelu. Po powrocie
prawie udało się zrobić wspólne zdjęcie przed hotelem najpierw wszystkich uczestników zjazdu, a
potem absolwentek i absolwentów ale zabrakło na nim Lucyny P. Wycieczka na Spinalongę była
zamówiona w lokalnym biurze turystycznym z polskimi pilotkami, a dzięki korzystnym cenom w
porównaniu z ofertą Grecosa wiele osób wzięło udział jeszcze w innych wycieczkach z tym biurem.
Znaczna
część naszej grupy, bo 30 osób wzięło udział w drugiej wycieczce,
która zaczęła się od
prawie 2 godzinnej podróży autokarem, poznawaniem kreteńskich krajobrazów i codziennego życia
mieszkańców wiosek i miasteczek, przejazdu górskimi serpentynami na przełęcz, z której widać
usiany maleńkimi wioskami i uprawnymi polami płaskowyż Lasithi, rolnicze zaplecze wyspy, zwany
Doliną Wiatraków oraz górski masyw Dikti. Zatrzymaliśmy się w tradycyjnej wiosce Krasi, w której
przed laty w letnich miesiącach bywał najbardziej znany pisarz Krety, Nikos Kazantzakis, autor
słynnej powieści „Grek Zorba” i patron lotniska w Heraklionie. Najbardziej ambitni z naszej grupy
po 20 minutach niezbyt forsownego marszu weszli na zbocze góry Dikti, gdzie znajduję się wejście
do głębokiej i mrocznej groty Dikteon Andron, zwanej Jaskinią Zeusa, która była miejscem narodzin,
najważniejszego boga greckiego panteonu oraz patrona gościnności. Jadąc dalej zatrzymaliśmy się w
małej wiosce, zwiedziliśmy wytwórnie oliwy, potem była degustacja różnych rodzajów oliwy,
skosztowaliśmy też raki czyli lokalnego bimbru, a w pobliskim sklepiku można było zrobić
pamiątkowe zakupy. Potem chwila wytchnienia w miejscowej tawernie i odpoczynek przy kawie,
piwie i przekąskach. Dalsza część zwiedzania to spotkanie z 4000 lat historii Krety w legendarnym
pałacu minojskim z mitycznym labiryntem Minotaura w Knossos oraz podczas zwiedzania Muzeum
Archeologicznego w Heraklionie, które uważane jest za najciekawszą kolekcję niezwykle cennych
eksponatów z czasów najstarszej greckiej cywilizacji. Heraklion to stolica Krety licząca 140 tys.
mieszkańców, z doskonale zachowaną i odresturowaną wenecką twierdzą obronną Koules w porcie
oraz urocze uliczki i zaułki pełne zabytkowych budowli i kamieniczek na starówce. Kilka osób
zdecydowało się całodniowy rejs na Santorini, malowniczą i uznawaną za jedną z najpiękniejszych
wysp greckich. Ta powulkaniczna wyspa oczarowuje swoją architekturą i krajobrazami miliony
turystów z całego świata, którzy przybywają żeby zrobić tutaj kilka pamiątkowych zdjęć. Białe
domki z niebieskimi dachami, malutkie kościółki i niesamowite kolory morza – to właśnie oferuje
najpiękniejsza reprezentantka Cyklad i taki widok oraz wspomnienia zabierają ze sobą wszyscy
przybysze. Najbardziej wyczerpującą wycieczkę zaliczyli Janek z Elą, którzy nie zważając na trudy
pokonali najdłuższy w Europie blisko 18-kilometrowy wąwóz Samaria ze wspaniałymi widokami.
Późnym wieczorem wrócili do hotelu trochę zmęczeni ale zadowoleni i pełni wrażeń, o których nam
opowiadali.
W przedostatni wieczór odbyła się jeszcze jedna sesja zdjęciowa i wspólne pozowanie w
różnychkonfiguracjach (wszyscy uczestnicy, same panie, absolwentki i absolwenci) przed restauracją
Plori Restaurant, gdzie mieliśmy zamówioną uroczystą kolację a la carte z menu kuchni kreteńskiej i
greckiej. Po zajęciu miejsc przy połączonych stołach wszyscy uczestnicy zjazdu totalnie mnie
zaskoczyli, kiedy Błażej w serdecznych i ciepłych słowach przekazał w imieniu grupy podziękowania
za organizację zjazdu z kreteńską wielką widokówką i podpisami wszystkich uczestników łącznie z
bardzo miłymi pamiątkowymi prezentami, w tym najlepszej 12-gwiazdkowej Metaxy. Było to dla
mnie ogromne zaskoczenie, bo wszystkie przygotowania utrzymano w całkowitej tajemnicy, a mnie
sprawiło to wielką i miłą niespodziankę oraz niesamowitą frajdę. Jeszcze raz dziękuję bardzo ! W
trakcie kolacji przekazałem deklarację, że wspólnie z Januszem przygotujemy ofertę spotkania za rok
na 44. rocznicę absolutorium i po internetowych konsultacjach spróbujemy zorganizować kolejny
zjazd. W czasie pobytu i długich rozmów oraz dyskusji padały różne propozycje dotyczące kolejnego
spotkania m.in. Lwów, Tunezja, Albania albo Bałkany, ale były też głosy żeby wrócić do wybranych
już wcześniej Wysp Kanaryjskich albo południa Hiszpanii.
Po
pełnym atrakcji tygodniu i wspólnie spędzonym czasie wszyscy
odmłodnieli i nie pamiętali o
swoich latach i problemach, a także obiecali sobie wzajemnie, że za rok spotkają się znowu na
tygodniowym wypoczynku w ciepłym i pięknym miejscu gdzieś w Europie. W zjeździe po 43 latach
od absolutorium wzięło udział 5 absolwentek i 17 absolwentów z mężami i żonami oraz
przyjaciółmi, a wszystkich uczestników było 50 osób.
.